„Przemieszczaliśmy się niczym chmara wróbli, w postaci głośnej i bezczelnej mgławicy. Chodziliśmy na zamek. Przechodziliśmy przez wielki salon, przekraczaliśmy jadalnię, zmierzając do kuchni (albo w przeciwnym kierunku) w wielkich gromadach dzieciarni. Chodziliśmy odwiedzić kucharza René...