Prowadziła go pod rękę. Żeby nie upadł. Nogi miał słabe, zanikające mięśnie. Korytarz był wąski, przypominał tunel. „Jeszcze piętnaście kroków” – powiedziała. Szli tak dwie minuty. W pokoju stała kanapa. „Muszę odpocząć”. – Usiadł i złapał się za brzuch. Nie...